Po udanym styczniu, w którym wprowadziłam pół godziny dziennie dla siebie LINK, na luty zaplanowałam codzienny wysiłek fizyczny. Czułam, że brakuje mi ruchu, że moje ciało potrzebuje aktywności sportowej. Zrobiłam przy tym założenie, że nie chcę stosować terapii szokowej, ale stopniowo przyzwyczajać się do ruchu.
Zaczęłam więc od kilku minut w ciągu dnia. Tyle, żeby po prostu wykonać ruch. Kilka skłonów, parę brzuszków. Coś, co mogę zrobić w trakcie zabawy z Młodym. Początek był bardzo obiecujący. Zgodnie z moimi założeniami w połowie lutego miałam zwiększyć czas aktywności fizycznej do kwadransa, tak by pod koniec miesiąca dojść do pół godziny.
Trudności wystąpiły, gdy zdarzyły się dni, w trakcie których byłam po prostu bardzo zmęczona. Wtedy zrobienie jakiegokolwiek ćwiczenia nawet mi nie przychodziło do głowy. Więc uczciwie przyznam, że w okolicy połowy miesiąca niezbyt regularnie ćwiczyłam. Ale ponieważ robię test metody i rzeczywiście chcę sprawdzić, na ile może się ona do czegoś przydać, pogadałam ze sobą i zmobilizowałam się do działania.
Przy tym okazało się, że druga część miesiąca nie była już dla mnie taka trudna. Stało się to za sprawą taty Młodego, który… też zaczął ćwiczyć. W takim minizespole znacznie łatwiej jest się zaktywizować. Polecam 🙂
Podsumowując – do pół godziny nie doszłam, ale 20 minut jest. W następnym miesiącu zamierzam utrzymać przynajmniej ten wynik (oraz oczywiście pół godziny codziennego czasu dla siebie – to jest priorytet).
A co nowego w marcu? Planuję ogłosić w domu “marzec – miesiącem wiosennych porządków”. Zaczynam od zabawek Młodego, a potem na tapetę idą ubrania wszystkich członków rodziny po kolei. Na koniec planowana jest… piwnica. Wiecie, jak to jest z piwnicami, zwłaszcza z tymi wszystko mieszczącymi. Jest co robić. Prawdziwe wyzwanie! Pod koniec marca dam znać, jak poszło.
Ja w tym miesiącu zaczynam iść tą samą ścieżką. Zaczęłam od 10minut, też jestem przy 20:)
gratuluję 🙂 trzymam kciuki za wytrwałość. Samej by mi się przydała 😉
Dobrze jest rozliczać się co miesiąc. Gratuluję Ci Twoich sukcesów – oby tak dalej! 🙂
dziękuję 🙂
Z początkiem marca i ja wprowadzam do swojego życia czas na ćwiczenia, są mi bardzo potrzebne, szczególnie na bolący kręgosłup i ramiona, więc biorę przykład z Ciebie i będę działać stopniowo:)
jest mi miło, że Cię zainspirowałam. Tym bardziej mnie motywuje to do działania 🙂 trzymam kciuki za nas obie!
Przypomniałaś mi o postanowieniach he he:) Ciekawe podejście, może i u mnie się sprawdzi
🙂 będzie mi miło, jak dasz znać jak Ci poszło 🙂
Twój post przypomniał mi i o moich planowanych porządkach. Moja szafa jest pełna ubrań, a okna same się nie umyją.
Mam nadzieje, że ta cała wiosenna aura w końcu mnie naładuje !!
jak się wiosna “załaduje”, to i Ciebie “naładuje” 🙂 mam nadzieję, że przypomnienie o porządkach wiosennych było raczej w kategoriach, że to dobry moment, by je zaplanować. 🙂 U nas w weekend na tapecie był ogród – to dodatkowy punkt programu na liście miejsc do wyporządkowania… Dobrze, że marzec dopiero się zaczął 😉
I ja teraz wprowadzam w życie aktywność fizyczną. Staram się kilka razy dziennie, by trochę się poruszać – skakanie na skakance, deska w różnych wariantach, ewentualnie bieganie. Stopniowo będę zwiększać “dawki”, ale to za jakiś czas 😉
o, skakanka nie przyszła mi do głowy – gdzieś ją powinnam mieć 🙂 deska – w sensie deskorolka? ciekawa jestem 🙂 Trzymam kciuki za zwiększanie dawek ruchu! powodzenia!
Ciekawa metoda – może u mnie też się sprawdzi? Sama próbuję wprowadzić więcej aktywności fizycznej do mojego życia ale jakoś średnio mi idzie. 🙂 Trzymam kciuki za Ciebie!