Drogi święty M.!
W tym roku także ja, matka dzieciom, piszę do Ciebie list. I proszę Cię, w imieniu moich dzieci, byś… nie dawał im żadnych słodyczy: czekoladek, figurek mikołajów, cukierków, lasek z cukru, czekoladowych bombek itp. I byś przekazał tę prośbę wszystkim swoim pomocnikom w postaci aniołków, elfów, ciotek, wujków, babć i dziadków.
Być może zaskoczy Cię ta prośba, bo święta kojarzą się przecież między innymi ze słodkościami, które dzieci pałaszują przy każdej okazji. Podjadają pierniczki i cukierki z choinki, kolejne dostają ukradkiem od cioć i zupełnie oficjalnie od babć. A wcześniej, sumiennie przez cały grudzień, systematycznie jak nigdy, wyjadają czekoladki z kalendarzy adwentowych, opychają się paczkami mikołajkowych słodkości, które dostają w przedszkolach, a czasem jeszcze od rodziców z pracy. Tak wygląda tylko grudzień. I w sumie chodzi mi właśnie o to – że przez cały miesiąc dzieci prawie potykają się o słodycze, a apogeum przychodzi właśnie w święta. Wtedy na stół uroczyście wjeżdżają kutie, kluski z makiem, pierniki, makowce, lukrowane pierniczki i inne frykasy.
Tak, już słyszę głosy elfów, które w oburzeniu mówią:
“Ale o co chodzi, to przesada, nie ma się co czepiać o kilka cukierków i parę czekoladowych mikołajów, jeden cukierek nikomu nie zaszkodził, ale sobie wymyśliła, oto problemy pierwszego świata…”
Niech sobie mówią, co chcą. Mają do tego prawo.
Ja po prostu mam inne zdanie w tej kwestii. Już mówię, dlaczego.
Dlaczego?
Po pierwsze
– fatalna jakość słodyczy. Poczytaj w wolnej chwili spisy składników, obowiązkowo wypisane na każdej czekoladce. Na pierwszym miejscu króluje cukier (to znaczy, ze w produkcie jest go procentowo najwięcej). Często w czekoladach poza tłuszczem kakaowym są inne tłuszcze roślinne, np. olej palmowy. Nie wspomnę już o konserwantach i barwnikach w cukierkach. Słodycze o takim składzie są najtańsze w produkcji, więc jest ich najwięcej w sprzedaży.
Po drugie
– złe nawyki i wzorce. Codziennie cukierek, czekoladka, prezenty, na które składają się same słodkości. To przyzwyczaja organizm, uzależnia. Mówi się o tym, że nawyki się tworzy w 21 dni. U dzieci działa to znacznie szybciej, bo mają niedojrzały układ nerwowy. Naprawdę mam sobie fundować w domu małych ćpunów? Wiesz, jak trudno jest później odzwyczaić dzieci od cukru?
Po trzecie
– negatywny wpływ nadmiaru cukru. Wiem, że sam nie masz dzieci, ale sporo ciotek ma, a już na pewno wszystkie babcie. I na pewno pamiętają, jak cukier działa na dzieci – jak dostają małpiego rozumu, są nie do opanowania, mają nadmiar energii i za nic w świecie nie chcą zasnąć. A to tylko niektóre z wad nadużywania cukru.
Po czwarte
– dietetycy twierdzą, że dzieci nie potrzebują tzw. cukru dodanego. Tej skądinąd potrzebnej do życia substancji jest wystarczająco w tym, co jemy – np. w owocach. Niestety często dodaje się ją np. do złej jakości wędlin, a dzieci są wodzone na pokuszenie słodkimi gazowanymi napojami, a nawet słodzoną wodą!
Po piąte
– dentyści. Nie dość, że sporo kosztują, a dzieci nie pałają entuzjazmem do wizyt u nich, to także potwierdzają, że cukier to samo zło.
Jeśli te argumenty Cię nie przekonają, to nie wiem, co przekona.
Więc po prostu – proszę Cię o niedawanie moim dzieciom słodyczy.
I żeby była jasność.
Nie upieram się (na razie), by dzieci nie jadły w święta NIC słodkiego. Apeluję tylko, by nie dostawały nic słodkiego w prezencie. I tak będą miały okazję zjeść słodkie frykasy ze świątecznego stołu.
Możesz mnie potraktować jak nawiedzoną, szaloną matkę albo naiwną mamuśkę, która w pojedynkę próbuje zrobić rewolucję w przyzwyczajeniach, zwyczajach i uświęconych tradycjach.
Traktuj jak chcesz, tylko nie przynoś moim dzieciom słodkości.
Wiem, że masz przed Gwiazdką mnóstwo pracy, więc już więcej nie zawracam Ci głowy, licząc, że spełnisz moją prośbę.
Pozdrawiam
Matka dzieciom
PS. A rodzinie zaproponuję, by pieniądze, które by się wydało na słodycze, przekazać na zbiórki pieniędzy dla ciężko chorych dzieci.
PS2. Jeśli tekst Ci się spodobał – podaj go dalej! Zajrzyj także, by znaleźć inne teksty z cyklu “Święta z nutą asertywności“. I zapisz się do newslettera
zdjęcie: by monicore from Pixabay

Wpis powstał w ramach corocznej akcji #blogrudzień, organizowanej przez Magdę, autorkę bloga Magda M. Codziennie przez cały grudzień pojawia się kolejny wpis o tematyce okołoświątecznej.
1 grudnia – Mama na całego 2 grudnia – Tarapatka 3 grudnia – Dzieciorka
4 grudnia – Szczęśliwa Siódemka 5 grudnia – Do herbaty
6 grudnia – Z naciskiem na szczęście 7 grudnia – Przed ślubem.
8 grudnia – Mama Asia Ogarnia 9 grudnia – Wysmakowana
10 grudnia – Dziubdziak 11 grudnia – Pozytywny Dom
12 grudnia – Młoda mama pisze 13 grudnia – Atrakcyjne wakacje z dzieckiem 14 grudnia – Młoda Mamma 15 grudnia – Kopanina
16 grudnia – Pogodnie przez życie 17 grudnia – Humory Zmory
18 grudnia – Asertywna Mama 19 grudnia – Jaśkowe Klimaty
20 grudnia – I jak w domu 21 grudnia – Carpe Diem
23 grudnia – Mamusiowy świat 27 grudnia – Na wysokim obcasie
28 grudnia – Dieta to kobieta 30 grudnia – Magda M. Blog
Moje dzieci dostają słodycze w prezencie – każdy daje to, co może i na co go stać w danym momencie. Jeżeli słodyczy jest na prawdę dużo, to po prostu dawkuję i mamy na kilka najbliższych tygodni. Dziewczyny nie jedzą żadnych czekoladowych figurek typu mikołaje, jajka niespodzianki itp – więc zwykle to przetapiam i robię polewy do ciast, no chyba, że akurat tata ma ochotę to zje 🙂 Moje córki gustują raczej w słodyczach typu gumy mamby, lubisie, ciastka, czy czekolady z orzechami i to zwykle dostaja jako dodatek do prezentu. Inne słodycze zostają najczęsciej dla nas lub do przerobienia 😉
My jemy słodycze i dostajemy je jako dodatek do prezentów, w tym roku przez chorobę musieliśmy je wszystkie chować i wtedy zobaczyłam jak są uciążliwe ;D
No muszę przyznać, że rozebrałaś święta faktycznie bez lukru 🙂
🙂 🙂 🙂 bardzo dziękuję 😀
Zgadzam się z Tobą, bo te święta są zdecydowanie przesycone słodyczami. Niestety, dzieci nie mają umiaru i najchętniej wszystko zjadłyby w ciągu jednego dnia. Zamiast słodyczy lepiej poprosić o ładną zabawkę, kolorowy notes, czy bilety do kina.
Umiar to dobre słowo, dla wszystkich 😀
ciekawy wpis , te wydane pieniązki na lizaczki , cukierki , czekolady mozna oddac na cele dobriczynne.
Podpisuję się pod Twoim apelem. Zupełnie nie wiem po co słodycze trafiają do prezentów dla dzieci. U mnie w domu jakoś trudno przemówić do dziadka, który do każdej torby z prezentem musiał dorzucić parę słodkości. Takim sposobem Kubek w święta uzbierał całą torbę różnych “smakołyków”. Na szczęście zawsze pyta czy może zjeść coś słodkiego i mogę mieć jakąś kontrolę nad tym ile słodyczy zje. Jednak mimo wszystko wolałabym, żeby ich w ogóle nie było wśród prezentów.
Moja córka je słodycze, ale w swieta daruję sobie wrzucanie tego do paczki. Jakby każdy dokładał słodkości to dziecko sporo by tego uzbierało. Lepiej wrzucić pisaki, kredki, kolorowankę.
Zgadzam się, też nie jestem fanką słodyczy jako prezentów znacznie lepsze będą naklejki, kolorowanki też kilka złotych, a będzie zdrowiej
Podpisuję się pod listem i ja! Babci nie udało się ubłagać, by niczego nie przesyłała. Jednak rodzynki czy żurawina będa spoko dodatkiem do śniadań
Ja jak byłam mała kalendarze adwentowe nie były tak popularne jak teraz 🙂
Z utęsknieniem czekałam do świat by spróbować makowca 🙂
Ja mojej chrześnicy stworzyłam kalendarz adwentowy z zadaniami- bez słodyczy i ma dużą zabawę z pokonywania swoich trudności 🙂
Ja głośno mówię, żeby nie dawać w prezencie słodyczy. W tym roku na Mikołajki teściowa zrobiła spore slodyczowe paczki, ale na szczęście dzieci oddały mi je i nie zjadły wszystkiego na raz, a miały powoli dawkowanie
Słodycze daję dzieciom w prezencie w bardzo niewielkich ilościach albo nie daję im wcale.
Bardzo ciekawy wpis jak samo podejście do prezentów i darowania dzieciom słodyczy – jestem za! Nie ma co separcowac dzieci całkowicie od słodyczy ale świateczne ciasto w zupełności wystarczy 🙂
Zgadzam się – nie zabraniam dzieciom słodyczy ale bez sensu dawać je w prezencie gdy smakołyków na stole i tak jest przesyt.
U nas na szczęście kalendarz adwentowy bez słodkości. A nie irzepraszam swą dni są z zadaniami i mini słodka niespodzianką. W jednej zakazane przez nas żelki. Ale to raz w ciągu całego miesiąca. Mnie też wpienia jak ktoś mojemu dziecku proponuję różne słodkości. Dziecko jak dziecko nie odmówi a jakość czekolady i słodyczy w świątecznych zestawach jest średnia. Pomysł z pieniędzmi na chore dzieci bardzo mi się podoba.
My w tym roku postawiliśmy na swoje własne, domowe słodkości 🙂
U nas też bez słodyczy w podarunkach! 🙂
Słodycze uwielbiam, ale niestety ze względu na swój stan zdrowia i terapię żywieniową jeść nie mogę 🙁
No ciężka sprawa jest z tymi słodyczami. Bo nawet, jak jest konkretna paczka od Mikołaja, zawsze dodaje się tam tego czekoladowopodobnego Mikołaja, albo jajeczko (z okazji innego święta). Tak jak piszesz jakoś ich jest kiepska, ale sztuka się liczy.
Fajnie, że o tym piszesz. Naprawdę słodycze, a szczególnie w nadmiarze nie są potrzebne nikomu do szczęścia.
Zawsze najbardziej rozbraja minie fakt sytuacja, gdy nauczyciele zabraniają kategorycznie słodyczy (np. przynosić po cukierku z okazji urodzin) ale, jak jest jakiś konkurs, czy “nagroda” to wówczas oczywiście słodycze najważniejsze 🙂
Pochwalam apel i się podpisuję 🙂
U mnie co roku dzieciaki na Mikołaja dostają w prezencie jakieś wrażenia. Kino teatr, disney na lodzie… zero słodyczy.
Ja znalazłam drogę gdzieś po środku i po prostu pilnuję jakości światecznych słodyczy. Okazuje się, że jak dobrze poszukać, można znaleźć czekoladowe Mikołajem z przyzwoitym składem. I to wcale nie są te najdroższe i markowe 😉
tez tak robimy, gdy sami kupujemy. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku prezentów słodkich
Moje dziecko je bardzo mało słodyczy, na szczęście! I mogę z dumą i śmiałością przyznać, że my jako rodzice się do tego przyczyniliśmy dzięki temu, nie pała wielką miłością do czekolady, a kiedy ma okazję jej spróbować jest to naprawdę dla niego święto woli banana albo kabanosy
tylko się cieszyć 😀 Ciekawa jestem w jakim wieku masz dziecko?
Oczywiście, że te argumenty mnie przekonują. Natomiast o tyle rezygnacja ze słodyczy jest dla mnie trudna, że sama je uwielbiam 🙂 I zamierzam się nimi zajadać w te Święta.
Pytanie tylko, czy też przez cały grudzień jadłaś slodycze w takich ilościach, jak opisane w artykule? Gdyby dzieci nie miały ich w nadmiarze przez ostatnie tygodnie, to nie miałabym nic przeciwko zajadaniu się nimi w święta. Sama nie sugeruję totalnej rezygnacji ze słodyczy 🙂 Ale niestety jest inaczej.