O asertywności dla dorosłych napisano kilkanaście (jeśli nie więcej) książek w języku polskim. Dla każdego coś miłego – poradnik do zainspirowania się, książka z ćwiczeniami, coś do przemyślenia, coś do przemaglowania. A co z dziećmi? Czy są takie książki dla nich? Bo przecież zgodnie z tym rysunkiem byłby to strzał w rodzicielskie kolano.

Stwierdziłam, że zrobię przegląd rynku. Stąd pomysł na wydarzenie i na pakiet recenzji. W ten sposób uda się również przygotować bazę książek dla dzieci temat asertywności.
Zacznę od omówienia pozycji, które okazały się totalnymi pomyłkami. Wybierałam je po tytule, przeszukując różne książkowe serie dla małych dzieci. No i wpadłam.
(Przypominam tylko, że asertywność rozumiem jako umiejętność wyrażania swojego zdania, potrzeb, praw i emocji z szacunkiem dla innych.)

NIE!
Ten tytuł od razu skojarzył mi się z asertywnością. Toż to bardzo stanowcze wyrażenie odmowy, prawda? Prędziutko dokonałam zakupu i oto co ukazało się moim oczom: pięknie (oczywiście to rzecz gustu) ilustrowana książka, na miłym w dotyku papierze, z minimalną ilością tekstu na każdej stronie. Na każdej stronie znajduje się słowo “nie”. A jednak wątku asertywności tu nie znajdziemy.
Streszczenie
Jest to książka o psie, na którego cała rodzina woła „nie”. Bohater bardzo się stara być dobrym psem, więc pomaga – jak umie – w spacerach, w ogrodzie, w sprzątaniu… A rodzina ciągle woła „nieeee”. I wszystko pięknie, ale – uwaga, spoiler! – dziwi go, czemu, choć ma na imię „Nie”, to na obroży widnieje napis „Azor”.
…
To bardzo smutna historia psa i jego rodziny. Zwierzę chce dobrze, a domownicy zajmują się głównie strofowaniem go. Nikt się z nim nie bawi, nikt nie uczy, jak się zachowywać.
No cóż…
To pozycja, która nie dość, że nie traktuje o asertywności (więc nie pasuje do mojej bazy), to jeszcze – według mnie – w ogóle nie nadaje się do polecania. Nie wiem, jaki cel przyświecał autorce. Moim zdaniem ta książka ma smutny przekaz i nie jest zabawna (może to miał być cel?). Ale, jak wiadomo, macierzyństwo odebrało mi poczucie humoru, więc co ja tam wiem. 😉
Róbcie, jak uważacie (macie do tego prawo), ale ja nie polecam.
NIE!
Marta Altes
Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2016

Kicia Kocia mówi: „Nie!”
Znowu wybrałam książkę, kierując się tytułem. Jest ona częścią znanej, niezwykle popularnej serii. Jej popularność nadal mnie zdumiewa, zwłaszcza po tym, co przeczytałam w tym tomiku (przypominam – szukałam książek o asertywności dla dzieci).
Uwaga, znowu będzie
spoiler!
Treść jest taka: Kicia Kocia, zmęczona zakupami, chce wracać do domu i odmawia podniesienia z ziemi kartonika, który zrzuciła. Właśnie wtedy pada owo tytułowe „Nie!”. Zaraz potem główna bohaterka ucieka mamie wraz z kolegą Packiem. Gubią się w sklepie. Znajduje ich ochroniarz i zachęca, by poszli z nim do rodziców. Ale Kicia Kocia znowu mówi „nie”, bo mama jej mówiła, by nie szła z nieznajomymi. Ochroniarz zatem wzywa rodziców przez krótkofalówkę i książeczka kończy się sceną, gdy dzieci i rodzice przytulają się nawzajem. Koniec.
Hmm…
Jak widać, po raz wtóry trafiłam na książkę, która nie porusza tematu asertywności, ale niezależnie od tego i tak jej nie polecam. Pomijając brak puenty – w domyśle „sami wyciągnijcie sobie wnioski” – widzę tu niezłe zamieszanie.
Emocje zmęczonego dziecka, zgubienie się w sklepie, wątek chodzenia z obcymi – dużo poważnych tematów naraz. Są przez to okrojone, spłaszczone i strywializowane, jak właśnie owo mówienie przez dziecko „nie”. Różne mogą być tego powody, na przykład zmęczenie. A w tej wersji brzmi to jak wmawianie dzieciom, że jeśli będą tak mówić, to spotka ich coś nieprzyjemnego. Przesłanie można streścić w jednym zdaniu: „Nie mów mamie «nie», bo przez to wpada się w kłopoty”. Bardzo wygodne podejście dla rodziców. No dobrze, dla niektórych rodziców.
Kicia Kocia mówi „Nie!”
Anita Głowińska
Media Rodzina, Poznań 2013

Kicia Kocia. To moje!
Drugie podejście do Kici Koci. Tytuł sugeruje, że będzie o pierwszym prawie piaskownicy, czyli o dzieleniu się zabawkami.
Rzeczywiście – jest. O tym, że jeśli Kicia Kocia nie podzieli się zabawkami, to innym dzieciom będzie smutno, a ona będzie się bawić sama. Nie ma żadnej innej opcji – że dziecko pobawi się później, że przyniesie swoją zabawkę na zamianę, że może pożyczyć. Nic. Tylko ten jeden kierunek: „trzeba się dzielić”. Nie ma tu więc żadnego odniesienia do prawa dziecka do rozporządzania własnymi zabawkami. Tylko ten jeden refren…
Kolejna „użyteczna” dla dorosłych książeczka.
Osobiście nie polecam nawet mimo tego, że nie ma nic wspólnego z komunikacją asertywną.
Kicia Kocia. To moje!
Anita Głowińska
Media Rodzina, Poznań 2017
Epilog
Naprawdę, to były trzy pierwsze pozycje, na które trafiłam, kierując się tytułem. Nie traciłam jednak nadziei i szukałam dalej, a co z tego wynikło, będziecie mogli przeczytać sami w dalszych artykułach.
Recenzja powstała w ramach wydarzenia z okazji Dnia Matki i Dnia Dziecka “Mamo poczytaj mi o asertywności”, w którym prezentuję wyniki moich poszukiwań książek dla dzieci o asertywności. Wszystkie recenzje możesz przeczytać tutaj. Recenzje książek o asertywności dla dorosłych znajdziesz tutaj.
Bardzo ciekawe wyzwanie 🙂 To temat, na którym ostatnio się często łapiemy podczas rozmów z dziećmi
Super, że poruszasz ten temat, faktycznie nawet nie wiedziałam, że są takie książki. Muszą być ciekawe, bo samą serię “Kicia kocia” lubimy, ale tej pozycji jeszcze nie mamy
Nasuwa się: nie oceniaj książki po okładce
Dzięki za uprzedzenie mnie do “Kici Koci”! Czytając opis innej książki z tej serii, nie zapałałam miłością do niej, teraz tym bardziej, już skreślona pozycja. Chyba tak to już jest, że nie uczą nas asertywności, bo tak łatwiej i dlatego jako dorośli, musimy nadrabiać, jeśli! uświadomimy sobie, że można! Jedno z pierwszych świadomych słów mojego syna to “nie”!- bardzo je lubi, widzi efekt, bo staram się szanować jego “nie”. Pozdrawiam
Na pocieszenie Ci powiem, że znalazłam też Kici Kocię, po którą warto sięgnąć. Jutro o niej będzie.
Rety, ta pierwsza grafika – jak ja to znam, widzę to tak często w moim Wirtualnym Gabinecie Psychologicznym…:(
Swoją droga, to bardzo dobry pomysł, zrobić przegląd takich książek dla dzieci:)
Czytać, czytać 🙂 Ale, dopiero Ty uświadomiłaś mi niedociągnięcia książeczek. A niby to wszystko wiedziałam, a tak mi umknęło.
Hmm kto by pomyślał że te książki są nietrafione, zwłaszcza gdy Kicia Kocia jest taka popularna teraz! Z niecierpliwością czekam na propozycje, które polecasz! Tymczasem chyba czas się zastanowić nad ksiażkami które mam w domu dla młodego…